www.mordkf.fora.pl

Calandara

*Podniosła oczy znad papierzysk.* Witaj Galdiro! Jeszcze swej restrukturyzacji nie skończyłam, ale już wszystko zaczyna się klarować. *Uśmiechnęła się zadowolona.*
*Słysząc tyradę Elendilla westchnęła głęboko hamując porywczość, nie chciała zwady.* Wojna wojną, lecz przegramy każdą niezależnie od naszych umiejętności jeśli gildia będzie jedynie zbiorowiskiem nieznających się osób. A jak mamy się poznać, jeśli nie przez rozmowy! *W jej głosie można było usłyszeć narastającą irytację.* Dlaczego żeś waść z pomysłem owym wcześniej do mnie nie przyszedł! Tylko teraz z pretensjami drzwiami trzaskasz! *Krzyknęła za wychodzącym.* Mnie powierzono dowództwo i zamierzam być konsekwentna w swych decyzjach. Nie wycofam się z nich, choćbym miała przydomek tyrana od was otrzymać! Lecz jeśli kto uważa, że lepszy ode mnie będzie niech stanie przede mną i patrząc mi w oczy mi to oznajmi! *Zakończyła z pasją zrywając się na równe nogi i uderzając pięścią w stół przy którym siedziała.*

galdira

Nie denerwuj się Calandaro, nie warto *powiedziała Galdira* To jest taki typ człowieka co tylko gada i nic nie robi i sadzę, że jesteś naprawdę dobrą namiestniczką*dodała uśmiechając się do Calandary*

Calandara

*Odwzajemniła uśmiech, nieco już spokojniejsza.* Wybacz mi proszę, ale nerwy moje w strzepach, nie wszystko idzie po mojej mysli. *Westchnęła głeboko siadając.* Ale to moje zmartwienie. *Podsumowała kończąc ledwo zaczęty wątek.* Wkrótce zmiany nas czekają i to nie małe... *Szepnęła zamykając oczy by resztkę emocji zdusić w sobie.*

Tengel

HEJ*zagrzmiał donośnie Tengel- światło przy tym pociemniało, wszelkie głosy ucichły i powietrze zgęstniało* czy ja nie mam też czegoś do powiedzenia, nawet jeśli nie uczestniczę już w jakże ciekawym życiu w gildii?*jego krzaczaste brwi zlały się w jedną grubą krechę*

Calandara

Oczywiście, że masz i z chęcią Twego zdania wysłucham. *Uśmiechnęła się przepraszająco otwieracjąc oczy wyrwana z zamyślenia.* Mów więc. *Powiedziała odwracając się do przyjaciela.*

Tengel

A więc masz zamiar zostawić w gildii cztery czy pięć osób?*zapytał Tengel i trochę się rozchmurzył*

Calandara

Na to ile nas zostanie mam niewiele wpływu, wszystko zależy od członków. *Powiedziała spokojnie.* Moim zamiarem jest ich trochę zachęcić do poznania siebie nawzajem, do zacieśnienia więzi. Choć zmusić nikogo nie mogę, będę sie starała namawiać. *Kontynuowała wyjaśnienia.* Nie jest to pierwsze bractwo do którego należę, więc z doświadczenia wiem, że zgrana drużyna może znacznie więcej niż zbieranina nieznających się ludzi. *Zakończyła łagodnie z ciepłym uśmiechem, mając nadzieję, że przyjaciel zrozumie jej słowa.*

Thor Wielki

-Dobrze gada!- Thor wyszedł z piwnicy trzymając pod pachą gąsiorek z jakimś płynem -Klnę się na mój gąsiorek pełen bimbru, że dobrze gada.
Wszyscy obecni zauważyli że Thor całkiem trzeźwy nie był, właściwie to wcale. Usiadł na krześle za ladą, i zamknął oczy. Po całej nocy degustacji wyrobów alkoholowych trzeba się porządnie wyspać.

Calandara

*Zerknęła na wchodzącego Thora i zachichotała przyglądając mu się. Wstała i wzięła swój płaszcz po czym podeszła bezszelestnie i niezwykle delikatnie okryła go nim by nie zmarzł. Wracając na miejsce cichutko się smiała.*

galdira

O!Co się stało?Co to za głosy? Chyba słyszłam Tengela*krzyknęła nieprzytomnym głosem Galdira*Musiałam przysnąć.*stwierdziła* Czy to nie nasz barman śpi tam na ladzie?*spytała* Ale szczerze mówiąc nie dziwię mu się. Za wiele to tu się nie dzieje*rzekła rozglądając się po gospodzie*

Tengel

No dobrze, poprawna odpowiedź*zadowolił się* z faktu że mój przyjaciel jest dość podatny na alkohol to wcale się nie dziwię jego widokiem*mruknął* ale rzeczywiście trzeba coś skołować bo zaraz tu umrę prędzej z nudów niż z głodu, choć nic do jedzenia nie posiadam.

Thor Wielki

-głodu???- Odezwał się nagle Thor.
-Bozia rączki dała a ja nie zamierzam się fatygować przyrządzając jadło dla tak małej publiki. Jeśli jesteś głodny Tengel to zapraszam, drzwi za ladą to kuchnia a jak wejdziesz to po prawej masz pełną spiżarkę. Smacznego. - Ponownie zamknął oczy i pogrążył się w stanie nieświadomości.

Calandara

*Roześmiała się na te słowa.* Muszę się oderwać na moment od tych papierzysk. Pójdę coś przygotować do jedzenia, na kurę domową mnie szykowali to i gotować umiem, a że inną drogę obrałam to już inna sprawa. *Powiedziała mrugając porozumiewawczo.* Galdiro pomożesz mi? A Ty Tengelu mógłbyś drwa narabać, bo kończyć się zaczyna, a przy posiłku ciepło powinno być. *Kontynuowała idąc w stronę kuchni.*

galdira

Bardzo chętnie Calandaro*odpowiedziała Galdira, wstając i idąc za nią* Będzie przynajmniej coś do robienia, choć mistrzem w gotowaniu to ja nie jestem*dodała już zza zamykających się drzwi kuchni*

Thor Wielki

Thor chrapał już w najlepsze i tylko odezwał się po cichu chyba do Tengela -Drewno w chrrrr... komórce... chrrrr na tyłach chrrrrrrap